piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 2 Zwykły dzień w obozie

Następnego dnia , obudziłam się leżałam wtulona w pierś Nico. Wstałam ostrożne żeby go nie obudzić , obejrzałam się wszyscy poza mną spali a była dopiero 7.00 rano do śniadania zostały jeszcze 2 godziny. Więc postanowiłam że pójdę popływać , wzięłam z szafy strój kąpielowy poszłam się przebrać do łazienki. Przebrana zabrałam bluzę , ręcznik i wyszłam bezszelestnie. Weszłam na pomost , zostawiłam rzeczy i wskoczyłam do wody mimo że było rano była przyjemnie ciepła. Zanurzyłam się głębiej , obok mnie pływały różnej barwy, wielkości , kształtu ryby inne morskie stworzenia . Nagle podpłyną do mnie pół-koń , pół-ryba (hipokamp haha wiedziałam a tak poza tym oddychanie pod wodą bardzo przydatne ha )
Musną moją rękę i w głowie usłyszałam jego głos:
-Córko Posejdona , pomóż mi jeden z moich braci zaplatał się w sieć rybacką!!!
- Pomogę ale wskaż drogę. Dosiadłam go , popłynęliśmy  w miarę jak się zbliżaliśmy w mojej głowie zabrzmiał głos uwięzionego hipokampa:
- Pomocy!! Ratunku!! Tutaj jestem!!
-Spokojnie za raz Ci pomogę! - próbowałam uspokoić zwierzę ale to cały czas się miotało coraz bardziej  zaplątując się w sieć. Chciałam sięgnąć po miecz ale nie wzięłam go ze sobą . Zaczęłam się rozpaczliwie rozglądać , szukać czegoś ostrego gdy, mojej głowie znów zabrzmiał głos taty:
-Twój miecz, zawsze gdy  stracisz go podczas walki albo kiedy będziesz go potrzebowała a nie będziesz mieć go przy sobie on powróci do ciebie zawsze po kilku sekundach.
I tak się stało koło mnie rozbłysło światło i na jego miejscu został tylko długopis Skulbaka , chwyciłam go , nacisnęłam przycisk. Gdy miecz przybrał swoje rozmiary zaczęłam rozcinać sieć. Po 5  minutach hipokamp był wolny:
- Dziękuje! Za uwolnienie córko boga mórz!
- Tak dziękuje że uwolniłaś mojego brata!
- Nie ma za co!
Oby dwa hipokampy oprowadziły mnie powrotem do pomostu , po wodą słyszałam krzyk , więc się wynurzyłam , na pomoście stał Nico , jak mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie, położył na pomoście i spojrzał   na mnie. Ja żeby lepiej go zobaczyć , chwyciłam za pomost i podciągałam się lekko do góry. Nico pochylił się i mnie pocałował. Kiedy się ode mnie odsunął dalej miał uśmiech na twarzy i rumieńce. Chciałam zapytać go za co to ale , rozpłynął się w czarnej mgle. Wyszłam po drabince z wody , coś mi nie pasowało była sucha( kolejna zdolność córki Posejdona , mogę być mokra kiedy zechcę haha)
Naciągnęłam na siebie bluzę , zabrałam ręcznik i wróciłam do domku , pozostali dalej spali a do śniadania zostało tylko 30 min więc zaczęłam ich delikatnie budzić i nic spali twardo , nagle w otwartym na oścież oknie pojawił się czarny pegaz , który rżał tak głośno że wszyscy się obudzili.
- Siemka , szefowo gdzie jest szefuńcio?
- Tutaj Mroczny! - powiedział Percy wyrwany ze snu
- Hej szefie co będziemy dziś robić?
- Mroczny nie teraz i co jest z tobą stajesz się co raz bardziej nie znośny!!!
Mroczny spochmurniał , chciał odlecieć ale go zatrzymałam:
-Zaczekaj przebiorę się i polecimy na przejażdżkę co? I wybacz Percy'emu dopiero co się obudził!
 -Wybaczam i zaczekam!
Szybko pobiegłam do łazienki , przebrałam się , wyszłam i dosiadłam Mrocznego. Gdy tylko to zrobiłam wystrzelił w niebo. Lataliśmy nad obozem gdy zauważyłam że obozowicze zbierają się na śniadanie, poprosiłam Mrocznego żeby wylądował obok pawilonu i obiecałam że wieczorem jemu i Mrocznej przyniosę kostki cukru. Wylądował , zeszłam z jego grzbietu i poszłam na śniadanie , spotkałam Ann. Silenię i resztę spółki :
- Hej wczoraj było super musimy to kiedyś powtórzyć!- odezwała się Silenia
- Ma rację!- dołączył się Charlie
- Mnie też się podobało i może będziemy takie spotkania organizować co 2 tygodnie jak damy  damy radę z tą obecną chwiejną sytuacją wojenną!?  - powiedziałam
- Jak damy radę to tak !- dopowiedziała Ann.
Po śniadaniu mieliśmy trening szermierki , na trybunach zebrało się spora grupka dzieciaków od Afrodyty i Demeter. Ja ćwiczyłam na zmianę z Percy'm i Ann. Silenia była w grupie z Charlie'm i Nico.
Ćwiczyliśmy tak przez 2 godziny i przez ten czas chłopcy od Afrodyty ciągle się na mnie gapili.
Starłam się nie zwracać na to uwagi. Nigdy nie byłam w centrum zainteresowania zwłaszcza jeśli chodzi o chłopców. Po treningu poszłam do domku wziąć prysznic , kiedy wyszłam z łazienki na kanapie siedział Percy i Nico rozmawiali , więc żeby im nie przeszkadzać po cichu wyszłam. Szłam wzdłuż plaży i postanowiłam że wcześniej wpadnę do mojej pary mrocznych koników. Doszłam do stajni dla koni i wpadłam na jednego z chłopaków od Afrodyty. Zderzyliśmy się głowami , zabolało gdy pocierałam obolałe czoło on powiedział:
- Hej! Nic ci nie jest?
- Hej! Raczej nie!?
- Ach, to ty jesteś Margot siostra Percy'ego!?
-  Tak , zgadza się !
- Ja jestem Jack!
- Miło mi poznać!
- Mnie też , na pewno nic Ci nie jest i przepraszam nie zauważyłem Cię!
- Spoko, nic się takiego nie stało , każdemu się może zdarzyć!
- Wiem , ale strasznie czerwone masz to czoło?!
- Nic mi nie będzie od tego się nie umiera.
- Niby tak ale...
- Ale co?
- Już nic!
-Powiedz przecież Cię nie ugryzę.
- Nie po prostu to co chciałem dalej powiedzieć , uznałem że to bezsensu dalej ciągnąć.
- Aha , a rozmowa robi się coraz dziwniejsza nie uważasz ?
- No trochę , może dokończymy ją kiedy indziej kiedy , będzie coś lepszego od obgadania, Cześć.
- Też tak uważam , to Hej!
Nasze drogi się rozeszły , weszłam do stajni:
- Witaj , szefowo jak tam , co to był za przystojniak z którym gadałaś?!
- Jack , syn Afrodyty i nie drążmy tematu!
- Szefowo , on Ci się spodobał czyż nie?
- Własnie , że nie!
- Jeśli zaprzeczasz to ,to jest prawda!
- Wcale nie , po prostu nie jestem jak inne dziewczyny , które zakochują się w chłopakach od Afrodyty , mnie się oni w ogóle nie podobają , są za ładni jak dla mnie i zbyt nadęci.
- Ale ten zachowywał się inaczej jakbyś mu się spodobała?
- Co masz na myśli?
- To że zaczął mu się język przy tobie plątać i denerwował się!
- To jeszcze o niczym nie świadczy , po prostu przestraszył się czy czasem coś mi się stało!
- Aż za bardzo się tym przeją nie uważasz?
- Męczy mnie ta rozmowa , zakończmy ją , po drugie przyszłam dać Ci kostki cukru a nie rozmawiać o moich uczuciach!
-Ja , chciałam tylko pomóc!
-Wiem , przepraszam !
- Przeprosiny przyjęte i rozumiem dla każdego temat uczuć jest drażliwy zwłaszcza jeśli chodzi o miłość.
- Masz racje!
Stwierdziłam i podłam Mrocznej kostki cukru , jeszcze raz przeprosiłam , pożegnałam się i wyszłam. Kolejny przystanek stajnie pegazów. Kiedy weszłam do środka , Mroczny zarżał na powitanie:
-Siema , szefowo co tam?
- Przyniosłam Ci kostki cukru!
- Na prawdę , dzięki!
Podałam mu je do pyska , zjadł je ze smakiem.
- Jeszcze raz dzięki!
- Ale nie ma za co!
Pogłaskałam go po szyi i wyszłam. Jak na złość musiałam spotkać Clarisse:
- Siema , Jackson!
- Cześć , La Rue !
- Wiem, spóźniona!
- Ale na co?
- Gratuluje wygranej , Jackson i ciesz się nią puki możesz bo podczas jutrzejszej bitwy o sztandar nie   taryfy ulgowej!
- Dzięki , zapamiętam!
-Mam nadzieje!- powiedziała i poszła sobie.
Zbliżała się pora lunchu , więc ruszyłam w stronę pawilonu jadalnego. Kiedy doszłam Percy siedział już przy stoliku i jadł , zapełniłam talerz i usiadłam na przeciwko, gdy:
- Coś , taka przygaszona!
- Przed chwilą gadałam z Clarisse!
- Co Ci powiedziała?
- Od nie chcenia mi pogratulowała i ostrzegła że podczas bitwy o sztandar nie da mi forów jak podczas pojedynku.
- Aha , czyli nic nowego , każdemu nowemu tak mówi!
- Czyli mam do czynienia z klasyką: gadka szmatka i po szmatce.
- Nie inaczej.
- Percy możesz mi wyjaśnić zasady tej bitwy o sztandar?
- Tak, więc są dwie drużyny czerwona i niebieska , w ich składach są półbogowie z danych domków , Chejron nas dzieli.
- A na czym polega?
- Obie drużyny mają za zadanie chronić swój sztandar i zdobyć sztandar przeciwnika i przetransportować go na swoje terytorium.
- Jakie terytorium?
- Las jest podzielony na 2 części  , granicą miedzy nimi jest strumień. Wygrywa drużyna z dwoma sztandarami.
- Aha , już wszystko wiem!
Jak skończyliśmy i złożyliśmy ofiarę. Razem poszliśmy na ściankę wspinaczkową , co ją różniło od
normalnej  to , że po naszej spływała lawa.
Kiedy opadaliśmy z sił wróciliśmy do domku , odświeżyliśmy się i do kolacji oglądaliśmy telewizję.
(Nic ciekawego się nie działo , po prostu dzień jak co dzień prf ) Po kolacji zebraliśmy się w koloseum , bo Chejron chciał nas już podzielić na drużyny przed jutrzejszą bitwą o sztandar:
- Drużyna czerwona to: Ares, Demeter, Apollo i Hermes. Niebieska to Atena , Posejdon, Hades , Hefajstos i Afrodyta. Po wszystkim rozeszliśmy się. Byłam szczęśliwa bo w mojej drużynie byli wszyscy moi przyjaciele: Annabeth , Silenia, Charlie , Nico i oczywiście mój braciszek Percy. Lepszej ekipy nie mogłam wymyślić. Późnym wieczorem leżąc w łóżku nie mogłam doczekać się następnego dnia. Ale gdy zasnęłam , oczywiście musiały mi się śnić koszmary ( taki urok bycia herosem). W tym śnie szłam wąskim korytarzem , przede mną szła rudo włosa dziewczyna , nie widziałam jej twarzy. Za mną rozległ się krzyki:
- Pomocy, ratunku, Margot...
Od razu je rozpoznała je te głosy należały do mich przyjaciół , wśród nich był też głos mojego brata. Chciałam do nich pobiec , gdy nagle zmieniła się sceneria:
Stałam na wzgórzu obok obozowej bramy , spojrzałam w dół , cały obóz był zrujnowany i stał w ogniu. A z pomiędzy palących się budynków do moich uszu dochodziły zduszone krzyki cierpienia , co raz cichsze aż ustały. Znów sceneria się zmieniła stałam pod Empire Stays Billings (nie wiem czy to dobrze jest) , w okół mnie toczyła się walka między półbogami a potworami. Widziałam walczących którzy słabli z każdym kolejnym atakującym  potworem , było ich niewielu zaledwie około 40 nie liczą już tych co leżeli bez życia.
Chciałam pomóc pozostałym ale nie mogłam się ruszyć. Kiedy nagle w mojej głowie zabrzmiał zniekształcony męski głos:
        
     
Dziecię bogów najstarszych, 
osiągnie lat szesnaście na przekór  
wszelkiej przeszkodzie,
Żywiły na przeciw władzy 
walczyć zaczną,
Mury Olimpu trząść się będą,
Półbóg przez los wyznaczony , 
przez nikogo nieposkromiony,
Jego ręką Olimp będzie obalony
lub
Do pełni władzy przywrócony.
Po tych słowach sen się zakończył.A w głowie wciąż szumiały mi te ostanie słowa.


Trochę nudny ten rozdział nic nie przychodziło mi do głowy ciekawego.
Margot 
 

   

3 komentarze:

  1. Nie jest nudny. Opisałaś normalny dzień, a w każdym opowiadaniu jest chociaż jeden dzień normy. I przypominam ORTOGRAFIA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem staram się ale jak na dyslektyka to chyba nie na robiłam błędów ;)

      Usuń
  2. Hmm, najbardziej w oczy rzucają się błędy. I jeśli nie wiesz jak coś się pisze to sprawdzaj w internecie (Empire State Building, a nie Empire Stays Billings"). Kiedy masz przecinek to nie piszesz "Na prawdę , dzięki!", tylko "Na prawdę, dzięki!". Jeden błąd nie rzuca się w oczy, ale kiedy masz takich mnóstwo pod rząd... Pamiętaj także, że przez "że", "ale", "więc" itp. piszesz przecinek. Dlaczego był taki moment, że w dialogach cały czas były wykrzykniki? Trochę dziwnie to wygląda, gdy jest to nie uzasadnione.
    Jeśli nie chce ci się specjalnie tego sprawdzać to wklejaj tekst to Worda i wchodzisz w "RECENZUJ" > "PISOWNIA I GRAMATYKA". Word poprawia Ci większość błędów, a czytelnikowi lżej się czyta. Naprawdę.
    Sama treść mnie nie powaliła, ale mam nadzieję, że akcja się rozkręci.

    PS. Wyłącz weryfikacje obrazkową. To bardzo utrudnia komentowanie, zwłaszcza, na komórkach.

    OdpowiedzUsuń