niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 3 Zemsta Córki Aresa

Wczorajszy sen był straszny , na samą myśl o nim po plecach przebiegły mi ciarki. Było chyba ledwie po 8.00 rano kiedy się obudziłam , od tego snu byłam cała mokra od potu , a w głowie dalej szumiały mi słowa kolejnej przepowiedni. Percy opowiadał mi już o poprzednich , które zdążyły się już spełnić , opowiadał mi też o swoich misjach . Podziwiam mojego brata , jest taki odważny i stawia dobro innych ponad własne. Też bym tak chciała. Mnie wszyscy gratulowali wygranego pojedynku z Clarisse , a mojemu bratu trzech udanych misji. Zawsze miałam pod górkę w życiu ale teraz będę siostrą najsławniejszego herosa tej ery , Percy'ego Jacksona. Będę resztę życia siedzieć w obozie , bezczynnie kiedy mój brat będzie nadstawiał  karku dla całego świata , ja Margot zamiast iść i mu pomóc będę się dziecinne przekomarzać z córką Aresa. Zamiast wziąć się w garść. Może łatwiej będzie iść tam w świat stawiać opór złu , dać się zabić   i przysporzyć cierpienia bratu po mojej śmierci. Oba rozwiązania są beznadziejnie , z jednej strony będę żyć , nic nie wskóram w sprawie ocalenia świata, bo mój brat znów weźmie odpowiedzialność związaną z przepowiednią na siebie i drugie wezmę ciężar przepowiedni na siebie i zamiast pomóc Olimpowi zapewne znając mnie zniszczę go aż do fundamentów. Zawsze przyciągałam na siebie kłopoty a tu jest mowa o Olimpie i całym świecie. Jak do cholery mam wymyślić  rozwiązanie nie jestem przecież córką Ateny jak Annabeth. Własnie może Ann mi pomoże powiem jej co mi się przyśniło i może oświeci swoją mądrością mój zieleniały od glonów mózg. Ale został jeszcze jeden problem czy mówić o tym Percy'emu ?! Jest przecież moim bratem powinien wiedzieć , a może on miał podobny sen? Wstałam , odświeżyłam , ubrałam był jeszcze czas do śniadania , więc postanowiłam że pójdę na spacer , kiedy obudził się Percy:
- Hej siostrzyczko! Coś tak wcześnie wstała?
- Tak jakoś,  wstałam i idę teraz na spacer!
- Czekaj ubiorę się i pójdę z tobą , co?
- Dobra.
Gdy się zgodziłam wystrzelił z pod kołdry jak oparzony i pognał prosto do łazienki zabierając ze sobą ubrania. Po 20 minutach był gotowy. Wyszliśmy i ruszyliśmy  wzdłuż plaży. Postanowiłam , że teraz powiem mu o moim śnie , a potem razem pogadamy o nim z Ann . Zaczęłam:
-Percy słuchaj , muszę Ci o czymś powiedzieć!
- No, słucham.
- Więc tak wczoraj w nocy miałam sen był w nim ciemny tunel , rudowłosa dziewczyna , zrujnowany , palący się obóz  i  Empire Stays Billings u stóp którego toczyła się bitwa między półbogami a potworami i na końcu jakiś facet wypowiedział te słowa:
Dziecię bogów najstarszych, 
osiągnie lat szesnaście na przekór  
wszelkiej przeszkodzie,
Żywiły na przeciw władzy 
walczyć zaczną,
Mury Olimpu trząść się będą,
Półbóg przez los wyznaczony , 
przez nikogo nieposkromiony,
Jego ręką Olimp będzie obalony
lub
Do pełni władzy przywrócony.
Jak skończyłam , Percy popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i pociągnął mnie za rękę zmuszając do biegu, mówiąc:
- Choć szybko, musimy powiedzieć o tym Chejronowi. 
Biegliśmy wzdłuż plaży , potem między domkami , kiedy dotarliśmy , wpadliśmy do Wielkiego Domu jak burza. Chejron przestraszony , spytał:
- Co się stało?
- Zatem Chejronie  , Margot miła wczoraj proroczy sen. - powiedział zdyszany Percy.
- Margot opowiedz mi o tym śnie?
Powtórzyłam Chejronowi to samo co powiedziałam bratu. Nagle centaur przemówił:
- Margot , te słowa to słowa kolejnej przepowiedni i niepokoją mnie też te obrazy , które widziałaś w tym śnie.
- Chejronie, ta rudowłosa dziewczyna to pewnie Rachel , ta śmiertelniczka co potrafi widzieć przez mgłę.
Mam do niej numer jak coś?- wtrącił się Percy.
- Dobrze , ale po kolacji zrobimy zebranie i zdecydujemy co dalej robić, a teraz idźcie.  
Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę pawilonu bo z jakieś 5 minut miało zacząć się śniadanie.
Weszliśmy do pawilonu , napełniliśmy talerze i usieliśmy przy stoliku Posejdona , jedliśmy w milczeniu. W tym czasie zaczęła schodzić reszta obozowiczów. Jak skończyliśmy jeść , poszliśmy pojeździć konno i przy okazji poćwiczyć szermierkę. Ja siedziałam na Mrocznej , a Percy na myszatym ogierze o imieniu Eragon . Pojedynkowaliśmy się tak przez ponad 3 godziny z 15 minutowymi przerwami. Po wszystkim rozsiodłaliśmy konie i wyszczotkowaliśmy. Kiedy wracaliśmy , oczywiście musieliśmy spotkać Clarisse:
- Siema , Jackson i jego siostro! - powiedziała córka Aresa z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Clarisse i tak w ogóle ja mam imię!
- Ach tak , jak to szło Markot, Marśrot , Mar... - nie skończyła.
- Margot , tak trudno zapamiętać może ja też nagle zapomnę twoje imię. Czekaj , możesz mi przypomnieć jak się nazywasz? Albo zaraz , ty jesteś Clara, Clarisa , Carla , czy może ...- miałam kończyć , gdy : 
- Zamknij się Jackson , albo przerobię Cię na naleśnik , zanim jeszcze rozpocznie się bitwa o sztandar. - odpowiedziała wściekła Clarisse.
- Jak sobie , życzysz no to dawaj.- powiedziałam 
Clarisse rzuciła się na mnie ale udało mi się w odpowiednim momencie odsunąć i podstawiłam jej nogę ( tak wiem jestem okrutna , uwaga , uwaga nadjeżdża wredna córka Posejdona haha). Córka Aresa z impetem przywaliła głową o ziemię. Gdy się podniosła spojrzała na mnie z jeszcze większą wściekłością i powiedziała:
- Teraz to na pewno oberwiesz tak solidnie że będziesz mnie błagać na kolanach o litość i wybaczenie.
- Ani mi się śni ciebie błagać o wybaczenie , o litość może ciut szybciej ale wybaczenie możesz pomarzyć.- powiedziałam stanowczym głosem uśmiechając  się do mniej szyderczo.
- Jesteś tego pewna Jackson , zmieszam Cię dziś z błotem i radziłam bym Ci zmienić zdanie , albo ...
- Albo co po ćwiartujesz mnie na kawałki i rzucisz na pożarcie piekielnym ogarom?
- Żebyś wiedziała , że tak zrobię!
- Aha chyba prędzej umrę ze starości niż ty cokolwiek mi robisz , bo gdyby to była prawda dawno byłabym martwa , chyba że jesteś za słaba!!!
-Coś ty powiedziała ja za słaba. Ja jestem córką Aresa! Boga wojny , jednego z najokrutniejszych.
- Tak , tak doprawdy jakoś nie wierze , może twój ojciec budzi we mnie grozę , ale ty wcale. Ale jak już jesteśmy przy temacie twojego taty , to mój brat wyzwał go na pojedynek i wygrał albo twój tato...- nie skończyłam bo Clarisse się wtrąciła:
- Jak śmiesz obrażać imię mojego ojca , wcale się nie poddał tylko uznał że nie będzie walczył z takim chuderlakiem jak twój brat.
- Ach tak , skoro tak bronisz swego ojca to pewnie się poddał , bo gdyby to nie była prawda , nie musiałabyś Go tłumaczyć! Po drugie nie chciałam tego mówić chciałam powiedzieć , że Ares przełożył ciąg dalszy walki na później. To ty powiedziałaś o tym że Ares się poddał.
- Wcale nie !!!
- Własnie, że tak i jeszcze jedno , jak jeszcze raz nazwiesz mojego brata  chuderlakiem to Ciebie będą pożerać piekielne ogary.- powiedziałam wbijając w nią moje wściekłe spojrzenie.
- Twój brat to nie tylko chuderlak ale i łajza i  maminsynek oraz pan synalek Posejdona co podaje mu się wszystko na srebrnej tacy , a ty jesteś jego  łajzowtą  siostrzyczką.
Myślałam że zaraz na serio ja pokroje na kawałki i rzucę piekielnym ogarom na obiad ale przypomniałam sobie co mówił tata żebym nie dała jej się sprowokować. I tak robiłam:
- Słuchaj Clarisse mów sobie co chcesz ja mam to gdzieś co ty o mnie lub Percy'm uważasz bo twoje zdanie dla mnie jest nic nie warte i nie obchodzi mnie co z tym zrobisz? Ja się tym przejmować nie będę! A jeśli chodzi o moje porachunki z tobą nie będę i wyrównywać, nie będę zniżać się do twojego poziomu , bo dla mnie osoba załatwiająca wszystko przemocą tak na prawdę jest nikim i jest słaba bo nie potrafi oprzeć się bluźnierstwom innych , nie reagując na nie. Jak się chcesz do tych ludzi zaliczać proszę bardzo, rób jak chcesz to twoje życie , ja do niego wtrącać się nie będę. Może masz trochę oleju w głowie i coś z tym zrobisz, bo jak na moje oko nie wyglądasz na głupią tylko zaplątaną w swoje własne sidła. I jeszcze jedno ja nic nie mam do Ciebie , twojego rodzeństwa ani tym bardziej ojca.
Jak skończyłam Clarisse chciała mnie uderzyć pięścią w twarz ale się powstrzymała i nic nie mówiąc poszła sobie. Percy stał cały czas i nic się nie odzywał tylko patrzył na mnie ja na nienormalną. Nagle powiedział:
- Margot to było niesamowite , ja bym w życiu nie umiał się tak nie dać jej sprowokować i tym bardziej coś takiego jej powiedzieć , bo na pewno walnęła by mnie bez wahania. 
- To , to nic takiego w szkole omijałam wszystkich szerokim łukiem , ale jak już się wtrącałam to nie wiem czemu większość sporów udawało bezboleśnie rozstrzygać.
- Twoja umiejętność stanowczego przedstawiania swojego zdania i łagodzenia sporów może się przydać.
Po tych słowach od razu zrobiło mi się miło, Percy na prawdę uważał że mogę się na coś przydać.
Dochodziła pora lunchu , a po nim miała obyć się rozgrywka bitwy o sztandar. Miałam nadzieje że Clarisse wzięła sobie do serca to co jej powiedziałam ale podczas bitwy mogła bezkarnie mi dołożyć , a wszyscy pomyśleli by że to niefortunny wypadek podczas bitwy , że każdemu mogło się zdarzyć ale gorsza opcja to ta , że wyjdzie na jaw że Clarisse podczas pojedynku dawała mi fory, albo że wygrałam bo miałam zwykłego fuksa. Ja mam zamiar udowodnić że jestem coś warta i że nie wygrałam bo mi się poszczęściło. Podobnie było po pierwszej misji Percy'ego wszyscy uważali że to był zwykły fart. Ja tak nie uważam i nie uważam że ja też wygrałam bo miałam szczęście. A jeśli ktoś ma z tym problem będzie za chwilę pił morską wodę.Po lunchu razem z Percy'm poszliśmy ubrać zbroje i zabrać tarczę. Po drodze na miejsce zbiórki drużyny niebieskiej , spotkaliśmy Charliego , Silenie , Annabeth oraz Nico. Ann wydzieliła między nas zadania. Część jej rodzeństwa i parę osób od Hefajstosa miło pilnować naszego sztandaru. Reszta razem z domkiem Afrodyty ma odpierać atak przeciwnika. Ja , Ann, Percy, Nico , Silenia i Charlie to ekipa mająca za zadanie odebrać czerwonym sztandar. Silenia i Charlie będą odwracać uwagę wartowników , Nico będzie czekał w połowie terytorium wroga na sztandar , a potem za pomocą cienia przeniesie się razem z nim na terytorium niebieskich. Ann za pomocą swojej czapki niewidki zakradnie się i zabierze sztandar. Percy i ja to tak zwany konwój transportujący naszą zdobycz jak najszybciej do czekającego Nico.
Kiedy zabrzmiał dźwięk konchy , zaczęliśmy wcielać nasz plan w życie . Nasz szóstaka ruszyła na teren wroga w ukryciu po drodze zostawiliśmy Nico w ustalonym miejscu. Gdy byliśmy zaledwie 15 metrów od wartowników i czerwonego sztandaru , Silenia i Charlie ruszyli do ataku dwoje dzieciaków od Aresa bez wahania ruszyła w ich stronę. Annabeth dla pewności założyła czapkę i zniknęła. Po chwili to samo stało się z sztandarem. Kiedy Ann dotarła do nas , oddała nam sztandar i poszła pomóc reszcie. Ja i Percy ruszyliśmy  w stronę Nico. Biegliśmy bardzo szybko , nagle z krzaków wyskoczyła Clarisse z dwójką rodzeństwa. Zaatakowali nas mnie udało się  ogłuszyć jednego napastnika , a Percy'emu drugiego i zawołałam: 
-Percy biegnij z sztandarem ja się nią zajmę. NO, NA CO CZEKASZ!
Posłuchał i pognał przed siebie. Gdy córka Aresa przemówiła:
-Ach zajmiesz się mną , ale to zabawne, hahahahahha.
- Za chwilę ten uśmiech zejdzie Ci z twarzy Clarisse.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Zaatakowała , wymieniałyśmy ciosy , żadna za nas nie miała zamiaru odpuścić. Nagle zabrzmiał dźwięk konchy kończący bitwę. Ale Clarisse to nie ruszało , dalej na mnie napierała. Z czasem obie zaczęłyśmy słabnąć. Musiałam coś wymyślić , może udało by mi się ją ściągnąć nad strumień. Skupiłam się , żeby namierzyć źródło wody. Jak mi się to udało pobiegłam w tamtą stronę , córka Aresa ruszyła za mną bez namysłu , jakby nie domyślała się co zamierzam zrobić. Po przebiegnięciu 10 m zatrzymała się obok zakręcającego strumienia, i bez wahania wskoczyłam do wody. Poczułam nagły przypływ siły i znów się skupiłam. Woda zaczęła wirować wokół mnie , uniosłam ręce do góry , a obok nich unosiły się dwie wodę
Mój rysunek MARGOT
(takie moje wyobrażenie)
macki . Córka Aresa stała przede mną , a wokół  nas zaczęli zbierać się pozostali , pojawił się nawet Chejron. Clarisse zaatakowała , a ja wykonałam jeden ruch rękami i macki ruszyły w stronę napastniczki. Oberwała z taką siłą że poleciała z 3-4 metry w tył. Nie zamierzała odpuścić , poniosła się i skierowała swoją elektryczną włócznię we mnie i wystrzelił w moja stronę piorun. Uderzył w tarczę , tak mocno, że aż to ja poleciałam w tył . Ale co było dziwne nie uderzyłam plecami w ziemię ale zrobiłam salto w tył i wylądowałam na równych nogach. Co zdziwiło nie tylko mnie ale i wszystkich pozostałych , a najbardziej córkę Aresa. Zaatakowała ponownie swoimi piorunami , a ja ich unikałam tak szybko że Clarisse nie mogła nadążyć z kolejnymi atakami. Teraz nadeszła pora na mój ruch , ruszyłam prosto na nią , prześlizgnęłam po tafli wody strumienia i jak córka Aresa znalazła się w zasięgu mojego miecza , zamachnęłam się , ale ona sparowała cios.  Clarisse nie odpuszczała , chyba źle wymierzyłam unik , bo ona zdołała drasnąć mój policzek. Na chwilę straciłam , przewagę i miałam ranę nie tylko na policzku , ale i na ramieniu , udzie oraz ostatnia , przechodziła mi na skos po klatce piersiowej. Zaczęłam się bać , słowa córki Aresa zaczęły się sprawdzać , że będę ją na kolanach błagać o wybaczenie i litość. Właśnie z bólu klęczałam przed nią , miałam się odezwać , gdy w mojej głowie znów odezwał się Posejdon:
- Masz w sobie siłę , nie daj jej wygrać. Ona tylko na to czeka, przechytrz ją!
Tak zrobiłam , na klęczkach zamachnęłam się mieczem i podcięłam jej nogi upadła. Ja wstałam , stałam nad nią z mieczem w jej stronę skierowanym. Schowałam miecz , podałam jej rękę by pomóc jej wstać , odtrąciła ją. Odsunęłam rękę , obróciłam się i jak odchodziłam , poczułam ból w plecach , potem tępy ból głowy i urwał mi się film . Ostatnie co widziałam to jak przez mgłę podbiega do mnie Chejron  i Percy krzycząc:
- Margot, Margot... 



6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział podobał mi się najbardziej :D Nie przeważały tu dialogi i było tajemnicze zakończenia, które zawsze trzyma czytelników w napięciu.
    Tak poza tematem to mogłabyś nazywać posty jakoś inaczej, np. "3. Zemsta Clarisse", albo "Rozdział 3. - Zemsta Clarisse". Ale nie musisz tego zmieniać, bo to tylko moje dziwne wyobrażenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koń Eragon, miecz Skulbaka, czy tylko dla mnie to są nazwy z Dziedzictwa?
    A blog ogólnie fajny, tyko niezbyt podoba mi się to, że to jest identyczne jak ZP :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to są nazwy z Dziedzictwa ;) I wiem podobnie jak ZP bo to siostra Percy'ego chciałam zawrzeć trochę podobieństwa w zachowaniu i w sposobie działania itp. I jak komuś sie to nie podoba to przepraszam

      Usuń