poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 5 Syn Hadesa kontra Syn Afrodyty

Najcudowniejszy moment w moim życiu został okrutnie przerwany przez Clarisse. Weszła do pokoju nie pukając , trzasnęła drzwiami tak mocno że aż szyby mało co nie pękły. Chciałam ją zapytać po co przyszła ale Nico mnie ubiegł:
- Clarisse po co przyszłaś?
- Nie twój interes Di Angelo i weź zabierz swój tyłek stąd!
- Nie , Clarisse nie ruszę swojego tyłka stąd.
- Dlaczego?
- To nie twój interes Clarisse!
- Jak zaraz się stąd nie ruszysz , to za chwilę cię stąd wyniosą!
- Clarisse , zamknij się głowa mnie boli i jak przyszłaś tu tylko po to żeby jeszcze bardziej mnie dobić to lepiej stąd wyjdź i  nie chcę z tobą gadać!- krzyknęłam a Clarisse od razu zmieniła ton głosu jakby nagle zauważyła że jestem w tym pokoju.
- Dobra, Nico proszę możesz wyjść chciałabym porozmawiać z Margot w cztery oczy.- powiedziała to tak delikatnym głosem ,że było to do niej nie podobne.
- Ok, wyjdę ale Clarisse nic nie kombinuj. - powiedział , wstając pocałował mnie w czoło , nie zważając na córkę Aresa wyszedł.
- Margot , słuchaj chciałam Cię przeprosić trochę mnie poniosło , przepraszam my dzieci Aresa jesteśmy jeszcze bardziej pobudliwe niż inni. Łatwiej wpadamy w furię i zazwyczaj kończy się to wypadkiem. Jeszcze raz przepraszam.
- Clarisse słuchaj nie jestem pewna co do twoich przeprosin , nie wiem czy są szczere , czy tylko próbujesz mnie przekonać że nie zrobiłaś tego celowo i teraz zwalasz to na swoje pochodzenie a jeszcze nie dawno broniłaś swojego ojca?!
- Prawda jest taka że chciałam ci dać nauczkę ale zapomniałam że ty jesteś innej budowy niż ja i takie uderzenie może spowodować coś więcej niż tylko ranę. Zapomniałam o tym , sorry , wiem to żadne wytłumaczenie.
- Dobra , dobra wybaczę ci to ale nie próbuj kolejny raz obrazić mojego brata a będziesz tego słono kosztować. To co rozejm?
- Tak, rozejm na razie dopóki obie jesteśmy uziemione , haha.
- Ach to tak , pogrywasz?
- Trochę , tak , trochę nie?
- Dobra zawieszenie broni do odwołania.
Jak skończyłyśmy rozmawiać do pokoju weszła Silenia i Jane. Jane to córka Apolla jak się nie mylę ma długie brązowe włosy i zielone oczy. Ubrana była w obozowy podkoszulek , szorty i w ręce trzymała apteczkę. Podeszła do mnie i zaczęła mnie odczepiać od kroplówki jak skończyła powiedziała:
- Możesz już wstać ale się nie przemęczaj.- dokończyła i wyszła a razem z nią Clarisse.
- Jak się czujesz?- spytała Silenia.
- Nawet dobrze.
Opuściłam nogi , wstałam powoli by znowu nie wywołać ostrego bólu. Przeciągnęłam się ostrożnie , ruszyłam  w stronę drzwi Silenia szła obok mnie bym czasem nie osunęłam bym się na ziemię,
Kiedy wyszłyśmy z Wielkiego Domu , znów zleciał się sznur dzieciaków , które gratulowały mi 2 zwycięstwa i pytały się jak się czyje. Jak już pozwolili nam przejść spotkaliśmy po drodze Charliego oboje odprowadzili mnie do domku nr 3. Gdy mnie zostawili , postanowiłam że pójdę popływać więc po przebraniu się w strój kąpielowy ruszyłam wzdłuż pomostu . Jak stałam na jego krawędzi , ktoś nagle się odezwał a ja przestraszona runęłam do wody. Kiedy się wynurzyłam i spojrzałam na pomost , na nim stał  Jack ten syn Afrodyty:
- Hej , widzę że postanowiłaś zażyć energetycznej kąpieli w morzu , co?
- Hej , tak na to wygląda a ty po co tu przyszedłeś?
Zanim odpowiedział  położył się na pomoście jak wcześniej Nico i spojrzał mi w oczy:
- Ja przyszedłem zapytać jak tam twoje plecy i pogratulować ci wygranej w pojedynku i w bitwie o sztandar.
- Aha tylko po to przyszedłeś?
- Mniej ,więcej tak a co?
- A tak pytam , bo chyba tak przystojny syn Afrodyty , pofatygował się tu do mnie by spytać jak tam moje plecy i żeby mi pogratulować , czy coś jeszcze kryje się za tymi odwiedzinami?- wykrakałam , on nic nie mówiąc pochylił się i mnie pocałował. Jak się odsunął , miał rumieńce na twarzy ( ja chyba drugi raz przeżywam tą samą scenę tylko z udziałem innego chłopaka , what?). Nagle spytałam:
- Za co to?
- Tak , na szczęście.
- Na pewno?
- Chyba tak , a może nie ?
- No , to zdecyduj się?
- Jednak i na szczęście i za coś jeszcze!?
- To za co?
- Za to , że po prostu jesteś cała i zdrowa i ...
- I co?
- Podobasz mi się  , Margot - i tym momencie mnie zatkało , podobałam się dwóm chłopakom Jack'owi  i Nico'wi , teraz mam problem który z nich mi się podoba a to mało powiedziane , którego nich darze większym uczuciem. Ale jedno wiem na pewno , najpierw muszę ich obu lepiej poznać , bardziej się z nimi zaprzyjaźnić abym mogła podjąć właściwą decyzję , nagle w moich myślach usłyszałam damski głos:
- Masz dobre podejście do uczuć , córko Posejdona. Nie chcesz żadnego z nich skrzywdzić  i oni obaj też chcą dla ciebie jak najlepiej i nie chcą żebyś cierpiała. Masz czas i gdy będziesz miała podjąć decyzję POSŁUCHAJ GŁOSU SERCA!
To chyba była Afrodyta i najważniejsze co usłyszałam to że w chwili wyboru mam posłuchać serca.
Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Jacka :
- Gdzieś , ty odpłynęła?
- Ja nigdzie  , haha .
Schmurniałam , zaczęłam się zastanawiać co mam mu powiedzieć i co mam powiedzieć Nico.
Na podjęcie decyzji mam czas , jak na razie obaj są tyko moimi przyjaciółmi. Co będzie dalej nie wiem?

( kogut symbol Hadesa ;) ) 

Trochę krótki , ale brakło mi weny! ;)
Margot   
  

4 komentarze:

  1. Nico lepszy niż jakiś tam syn Afrodyty! Rozdział fajny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze byłabym rozdarta ;D Pisz dalej widać że się do tego nadajesz ! Czemu już os tak dawna nie napisałaś o Margot? ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuje cie do Liebster Awards Więcej u mnie ---> http://rose-i-isabell.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń