czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 6: Pomieszanie z poplątaniem , czyli początek ataków na obóz.

Minęło kilka dni od mojego wypadku , fizycznie czułam się dobrze jak dla mnie wystarczająco aby zacząć już normalnie ćwiczyć ale Chejron , Percy , Nico i reszta uparli się żebym jeszcze odpoczęła może mają rację , jednak od czasu do czasu moja szrama na plecach daje o sobie znać podczas większego wysiłku . Ale ja nie daję za wygraną codziennie biegam , rozciągam się zaczęłam nawet ćwiczyć strzelanie z łuku , nieźle mi to idzie jak na córkę Posejdona haha ... Kiedy poczuję szarpiący ból odpuszczam , bo gdy tylko próbuje nie zwracać na niego uwagi , ten się nasila aż mam czarne plamki przed oczami.Najlepiej czuję się wodzie ona przynosi cudowną ulgę gdybym mogła nie wychodziłam bym z niej. Ze zdrowiem  fizycznym jest lepiej , jeśli chodzi o życie społecznie też nie kuleje od wypadku przybyło mi znajomych ale nikt nie zastąpi mich najlepszych przyjaciół Ann. , Sileni , Charliego , Nico i Jack'a ( do tych dwóch ostatnich mam pewne wahania :) ) A jeśli chodzi o moją psychikę to mam mętlik w głowie po pierwsze ci dwaj ( patrz wyżej) obaj wyznali mi że się im podobam i jak na złość obaj mnie pocałowali i jak tu nie zwariować . Z jednej strony mega przystojny i uroczy syn Afrodyty a z drugiej tajemniczy , mroczny i niezwykle pociągający syn Hadesa. I oto pytanie którego z nich dwóch wolę ? To własnie jest problem N-I-E W-I-E-M ! Po drugie cięgle męczy mnie ta przepowiednia:
Dziecię bogów najstarszych, 
osiągnie lat szesnaście na przekór  
wszelkiej przeszkodzie,
Żywiły na przeciw władzy 
walczyć zaczną,
Mury Olimpu trząść się będą,
Półbóg przez los wyznaczony , 
przez nikogo nieposkromiony,
Jego ręką Olimp będzie obalony
lub
Do pełni władzy przywrócony.
Co ta ma niby znaczyć , tak wiem lepiej nie znać szczegółów dokładnie ale gdybym je poznała , więcej mogłabym rozumieć i właśnie zrobić! Po trzecie i ostatnie kto i kiedy wyruszy na misje?
DOŚĆ!!! Potem o tym teraz może bo jak tylko sobie o tym wszystkim przypomniałam to zaczęła mi chyba głowa dymić UWAGA! MÓJ MÓZG ZARAZ EKSPLODUJE OD NADMIARU DANYCH PIP.... ba bum i po wszystkim moja głowa właśnie wybuchła! Idę sobie teraz plażą kiedy usłyszałam krzyk i ryk potwora . Dziewczyna wołała o pomoc ( dziewczęcy krzyk) Nie miałam pojęcia czy ktoś oprócz mnie ją usłyszał , nie usłyszałam żadnego alarmu lub dźwięku krzątaniny . Chciałam jej pomóc ale nie miałam jak ja byłam na plaży a ona na górze stromego klifu . Nie mogłam się wspiąć raz za wysoko , dwa gdyby pojawił się atak bólu to było by po mnie , ale jak czegoś nie zrobię to będzie po niej! Znów mózg zaczął mi się przegrzewać , nagle mnie olśniło , przecież mogę posłużyć się wodą ! Skupiłam się , a wokół moich nóg zaczęła  wirować woda , kazałam jej ponieść mnie na górę . Na szczęście miałam przy sobie łuk , bo wracałam z treningu łuczniczego , na miecz nie miałam jeszcze dość sił. Pobiegłam w stronę odgłosów . Zobaczyłam dziewczynę o czarnych włosach , próbowała się bronić kijem przed bandą piekielnych ogarów ( znowu one grrr...) Nie mogłam ryzykować bliskiego podejścia , po jak by mnie zobaczyły było by po mnie i nie dałabym rady im uciec z tą moją przeklętą szramą.  Jednak podeszłam na tyle blisko by mieć dobry kąt do strzału. Wycelowałam i padł pierwszy kundel , za każdym razem zmieniałam miejsce wystrzały by nie domyśliły się gdzie jestem. Gdy został już jeden , krzyknęłam do dziewczyny:
- Uciekaj , w stronę bramy ja się nim zajmę. 
Posłuchała , pognała w górę wzgórza poczułam ulgę , gdy znalazła się koło bramy ale zdałam sobie sprawę że krzycząc do niej , wydałam wyrok śmierci na siebie , kundel obrócił się w moją stronę , ruszył na mnie , chciałam uciekać ale zdążył zagrodzić mi drogę ,zamachnął się łapą i zostawił mi na ramieniu głęboki ślad . Zaczęłam się bać , bez dwóch sprawnych rąk nie dam rady zabić kundla za pomocą łuku  , moim jedynym ratunkiem był Skulbaka w mojej kieszeni sięgnęłam i po chwili po wielkim psie została mała kupka prochu.  Postanowiłam że pójdę sprawdzić co z tą dziewczyną , jak byłam już prawie koło bramy usłyszałam wiwaty , spojrzałam w górę a tam herosi wiwatowali na cześć Clarisse , że co? ( WTF!) Dołączyłam do nich mówiąc:
- Hej , coś mnie ominęło?
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na kretynkę , nawet Chejron spojrzał na mnie dziwnie.
- To ty nie wiesz?! A tak w ogóle co ty robisz za  bramą, nie powinnaś tam sobie spacerować,  ciebie też mogły zaatakować!- powiedział Chejron- Zwłaszcza nie w twoim stanie!!!
- Tere fere , już raz je pokonałam i to większą sforę! A tak właściwie czego nie wiem?
- Czego?? Zaraz Ci powiem Jackson, ja uratowałam kolejnego nowicjusza, hehe nie prawda ludzie?
- Ty uratowałaś chyba śnisz , nie żeby mi zależało na większej sławie , a wcale nie zależy po co mi to do szczęścia? W ogóle mi to nie potrzebne i Clarisse upadłaś naprawdę nisko by podkradać cudze sukcesy i zdobywać sławę kosztem wysiłku drugiego?! Co?
- Ja miałabym zdobywać sławę , niby twoim kosztem?? Nie jestem taka?!!!
- Aha do prawdy??
- Tak!!!
- To dlaczego na moim ramieniu jest rana po pazurach jednego z tych kundli , to chyba wystarczający dowód na to że kłamiesz?!!! Co?! I w ogóle nie jesteś ani odrobinę zmęczona , bo na pewno nie zaatakował jej jeden potwór?
- Ja ją uratowałam i koniec i kropka.!
- Nie będę tego dalej słuchać, może uratowana powie nam kto ocalił jej skórę?!
- Dobrze , ale niech ktoś popatrzy Ci ranę. - Odezwał się nagle Chejron.
Podszedł do mnie Mike jeden z synów  Apollina  i w mgnieniu oka zabandażował mi ramię , piekło ale do wytrzymania. Zatem słuchamy:
- Więęc... ja... uratowała mnie..? yyy...- zaczęła mówić uratowana.
- No gadaj no pewnie że ja hehe!!!!
- Ja...yyy...??
- No weź wyduś to z siebie!!!!!
- Clarisse uspokój się!!!- krzyknęłam 
- Tak na prawdę uratowała mnie , dziewczyna z raną na ramieniu. 
- CO!!!!!!!!!! nie kłam!
- Nie kłamię , Kiedy zaczęły mnie otaczać te wielkie psy to zaczęłam krzyczeć : "Pomocy" i chwyciłam jakiś kij żeby się bronić.
Nagle te kundle zaczęły padać jeden za drugim od starzał , strzały padały z różnych kierunków , gdy wszystkie psy w okół mnie rozpadły się w proch , usłyszałam krzyk tej dziewczyny ( wskazała na mnie) :" Uciekaj w stronę bramy!" Posłuchałam , pobiegłam w stronę tej bramy , kiedy byłam już tuż, tuż zauważyłam że jeden z psów jeszcze żyje , ale nie podąża za mną tylko ruszył w stronę krzyku. Potem natknęłam się na drugą dziewczynę ( tu wskazała Clarisse).
- Zatem to tak , Clarisse wstydziła byś się , porozmawiamy sobie w cztery oczy w Wielkim Domu teraz!- powiedział Chejron , wyraźnie zdenerwowany. - Margot zajmij się nową obozowiczką , a reszta do swoich zajęć.- dokończył. Pozostali rozeszli się.
- Choć ze mną. - powiedziałam do nowej.
- Okej.- odpowiedziała i ruszyła za ,mną.
Jak oprowadzałam ją po obozie po kolei,  jak  jeszcze nie dawno mój brat mnie. Postanowiłam poznać ciut bliżej dziewczynę , którą uratowałam.
- Więc , może zaczniemy od początku , jestem Margot , córka Posejdona , a ty?
- Ja...yyy... jestem Jessica i nie wiem kim jest mój boski rodzic.
- Spokojnie , za nie długo się dowiesz , ile masz lat?
- Ja piętnaście.
- Ja też i mam brata bliźniaka , hehe!
- Serio?! Ale masz fajnie!
- Dopóki się nie dowiem kim jest twój rodzic , będziesz pewnie spać w domu Hermesa, po zwiedzaniu cię tam zaprowadzę ale najpierw , przedstawię cię mojemu bratu i moim przyjaciołom. Ruszyłyśmy w stronę domu Posejdona, brnęłyśmy przez piasek,jak byłyśmy na miejscu , weszłyśmy do środka, Percy , Nico i reszta mojej kochanej zwariowanej ekipy siedziała przed telewizorem. Postanowiła przerwać ich błogi spokój:
- Hej! Patrzcie kogo wam przyprowadziłam.
- Hej. - powiedziała nieśmiało Jessica.
- Hej!! - przywitała ją bardzo radośnie Silenia.
Pozostali ruszyli tyłki z kanapy i dołączyli to komitetu powitalnego , nawet pochmurny zazwyczaj Nico , powitał nową , przyjaźnie. 
- Choć przedstawię ci wszystkich, ten chłopak z kruczo czarnymi włosami i "morskimi" oczami to mój brat , Percy , ten ciut niższy i jaśniejszą skórą to Nico , syn Hadesa, ta wprost przeurocza dziewczyna co powitała cię tak radośnie to Silenia, córka Afrodyty , koło niej ta blondynka to Annabeth , córka Ateny , ten najwyższy chłopak to Charlie syn , Hefajstosa. 
-Hej! - przywitali ją wszyscy chórkiem.
- Moja kochana , ekipo to jest Jessica jeszcze nie uznana , nowo przybyła.
- Może do nas dołączysz , własnie oglądamy fajny film , potem Annabeth i reszta jak będą wracać odprowadzą cię do domu Hermesa, ok?- Zaproponował Percy.
- Z przyjemnością! - Po tej propozycji od razu się rozpromieniała, wszyscy zajęliśmy wygodne miejsca , zrobiła jeszcze popcorn. 
Zapowiadał się bardzo ciekawy wieczór, może nasza ekipa powiększy się  o jednego członka. 
Ale nasz błogi spokój przewał dźwięk konchy , oznaczający nagłe zebranie... 

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu! Boskie opowiadanie i boski rozdział. Ja chcę więcej, będziesz jeszcze pisać? Prawda? Nie możesz marnować swojego talentu i tej wyobraźni. ;)
    Czrkam na next
    Weny
    I pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na http://apprentice-rangers.blogspot.com/
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń