poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 5 Syn Hadesa kontra Syn Afrodyty

Najcudowniejszy moment w moim życiu został okrutnie przerwany przez Clarisse. Weszła do pokoju nie pukając , trzasnęła drzwiami tak mocno że aż szyby mało co nie pękły. Chciałam ją zapytać po co przyszła ale Nico mnie ubiegł:
- Clarisse po co przyszłaś?
- Nie twój interes Di Angelo i weź zabierz swój tyłek stąd!
- Nie , Clarisse nie ruszę swojego tyłka stąd.
- Dlaczego?
- To nie twój interes Clarisse!
- Jak zaraz się stąd nie ruszysz , to za chwilę cię stąd wyniosą!
- Clarisse , zamknij się głowa mnie boli i jak przyszłaś tu tylko po to żeby jeszcze bardziej mnie dobić to lepiej stąd wyjdź i  nie chcę z tobą gadać!- krzyknęłam a Clarisse od razu zmieniła ton głosu jakby nagle zauważyła że jestem w tym pokoju.
- Dobra, Nico proszę możesz wyjść chciałabym porozmawiać z Margot w cztery oczy.- powiedziała to tak delikatnym głosem ,że było to do niej nie podobne.
- Ok, wyjdę ale Clarisse nic nie kombinuj. - powiedział , wstając pocałował mnie w czoło , nie zważając na córkę Aresa wyszedł.
- Margot , słuchaj chciałam Cię przeprosić trochę mnie poniosło , przepraszam my dzieci Aresa jesteśmy jeszcze bardziej pobudliwe niż inni. Łatwiej wpadamy w furię i zazwyczaj kończy się to wypadkiem. Jeszcze raz przepraszam.
- Clarisse słuchaj nie jestem pewna co do twoich przeprosin , nie wiem czy są szczere , czy tylko próbujesz mnie przekonać że nie zrobiłaś tego celowo i teraz zwalasz to na swoje pochodzenie a jeszcze nie dawno broniłaś swojego ojca?!
- Prawda jest taka że chciałam ci dać nauczkę ale zapomniałam że ty jesteś innej budowy niż ja i takie uderzenie może spowodować coś więcej niż tylko ranę. Zapomniałam o tym , sorry , wiem to żadne wytłumaczenie.
- Dobra , dobra wybaczę ci to ale nie próbuj kolejny raz obrazić mojego brata a będziesz tego słono kosztować. To co rozejm?
- Tak, rozejm na razie dopóki obie jesteśmy uziemione , haha.
- Ach to tak , pogrywasz?
- Trochę , tak , trochę nie?
- Dobra zawieszenie broni do odwołania.
Jak skończyłyśmy rozmawiać do pokoju weszła Silenia i Jane. Jane to córka Apolla jak się nie mylę ma długie brązowe włosy i zielone oczy. Ubrana była w obozowy podkoszulek , szorty i w ręce trzymała apteczkę. Podeszła do mnie i zaczęła mnie odczepiać od kroplówki jak skończyła powiedziała:
- Możesz już wstać ale się nie przemęczaj.- dokończyła i wyszła a razem z nią Clarisse.
- Jak się czujesz?- spytała Silenia.
- Nawet dobrze.
Opuściłam nogi , wstałam powoli by znowu nie wywołać ostrego bólu. Przeciągnęłam się ostrożnie , ruszyłam  w stronę drzwi Silenia szła obok mnie bym czasem nie osunęłam bym się na ziemię,
Kiedy wyszłyśmy z Wielkiego Domu , znów zleciał się sznur dzieciaków , które gratulowały mi 2 zwycięstwa i pytały się jak się czyje. Jak już pozwolili nam przejść spotkaliśmy po drodze Charliego oboje odprowadzili mnie do domku nr 3. Gdy mnie zostawili , postanowiłam że pójdę popływać więc po przebraniu się w strój kąpielowy ruszyłam wzdłuż pomostu . Jak stałam na jego krawędzi , ktoś nagle się odezwał a ja przestraszona runęłam do wody. Kiedy się wynurzyłam i spojrzałam na pomost , na nim stał  Jack ten syn Afrodyty:
- Hej , widzę że postanowiłaś zażyć energetycznej kąpieli w morzu , co?
- Hej , tak na to wygląda a ty po co tu przyszedłeś?
Zanim odpowiedział  położył się na pomoście jak wcześniej Nico i spojrzał mi w oczy:
- Ja przyszedłem zapytać jak tam twoje plecy i pogratulować ci wygranej w pojedynku i w bitwie o sztandar.
- Aha tylko po to przyszedłeś?
- Mniej ,więcej tak a co?
- A tak pytam , bo chyba tak przystojny syn Afrodyty , pofatygował się tu do mnie by spytać jak tam moje plecy i żeby mi pogratulować , czy coś jeszcze kryje się za tymi odwiedzinami?- wykrakałam , on nic nie mówiąc pochylił się i mnie pocałował. Jak się odsunął , miał rumieńce na twarzy ( ja chyba drugi raz przeżywam tą samą scenę tylko z udziałem innego chłopaka , what?). Nagle spytałam:
- Za co to?
- Tak , na szczęście.
- Na pewno?
- Chyba tak , a może nie ?
- No , to zdecyduj się?
- Jednak i na szczęście i za coś jeszcze!?
- To za co?
- Za to , że po prostu jesteś cała i zdrowa i ...
- I co?
- Podobasz mi się  , Margot - i tym momencie mnie zatkało , podobałam się dwóm chłopakom Jack'owi  i Nico'wi , teraz mam problem który z nich mi się podoba a to mało powiedziane , którego nich darze większym uczuciem. Ale jedno wiem na pewno , najpierw muszę ich obu lepiej poznać , bardziej się z nimi zaprzyjaźnić abym mogła podjąć właściwą decyzję , nagle w moich myślach usłyszałam damski głos:
- Masz dobre podejście do uczuć , córko Posejdona. Nie chcesz żadnego z nich skrzywdzić  i oni obaj też chcą dla ciebie jak najlepiej i nie chcą żebyś cierpiała. Masz czas i gdy będziesz miała podjąć decyzję POSŁUCHAJ GŁOSU SERCA!
To chyba była Afrodyta i najważniejsze co usłyszałam to że w chwili wyboru mam posłuchać serca.
Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Jacka :
- Gdzieś , ty odpłynęła?
- Ja nigdzie  , haha .
Schmurniałam , zaczęłam się zastanawiać co mam mu powiedzieć i co mam powiedzieć Nico.
Na podjęcie decyzji mam czas , jak na razie obaj są tyko moimi przyjaciółmi. Co będzie dalej nie wiem?

( kogut symbol Hadesa ;) ) 

Trochę krótki , ale brakło mi weny! ;)
Margot   
  

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 4 Serce a Rozum?

Obudziłam się  rano , bo za oknem słońce już wzeszło. Leżałam na łóżku , chyba podpięta do kroplówki , leżałam patrząc się w sufit to nie był domek nr 3 ale jeden z pokoi w Wielkim Domu. Gdy chciałam się podnieść poczułam straszny ból pleców i tępy ból głowy. Tak bolało że aż znów opadłam na poduszkę i w tym samym momencie zauważyłam że Percy śpi obok siedząc na stołku opierając się o moje łóżko. Poniosłam rękę by dotknąć jego włosów , głaskałam go po głowie jakiś czas , gdy do pokoju weszła Annabeth:
-Ooo...Margot nie wiesz jak się cieszę że już się obudziłaś.- powiedziała szeptem by nie obudzić mojego brata.
- Ann co się stało?- spytałam obolała.
- Nie pamiętasz?- zapytała zaskoczona.
- Nie za bardzo.
- Więc tak, walczyłaś z Clarisse , jak wygrałaś pojedynek i chciałaś pomóc jej wstać , ona odmówiła. Ty odeszłaś kawałek. Zaatakowała cię od tyłu,  rozcięła ci plecy i uderzyła kijem od włóczni prosto w tył głowy i wtedy upadłaś i straciłaś przytomność na 4 dni.
- Przez 4 dni nie było ze mną kontaktu?!
- Tak , ale już się obudziłaś i jest wszystko dobrze: rana na policzku , ramieniu, udzie oraz klatce piersiowej  zagoiła się całkowicie jak , Percy zabliźnił je za pomocą wody. Po ranie na plecach została blizna ale na szczęście  praktycznie nie widoczna ale na początku podczas większego wysiłku może dać się we znaki wrącym bólem. Z czasem powinien ból się zmniejszyć albo całkiem ustać. Bo został naruszony  rdzeń kręgowy ale to nic poważnego. Przez parę dni nie możesz się  nadwyrężać. Percy zapewne tego dopilnuje żebyś się nie przemęczała , ja i reszta ekipy też będziemy tego pilnować.- nie skończyła bo jej przerwałam:
-Ann , a poza tym to wygraliśmy?
- Tak , gdybyś nie kazała Percy'emu biec dalej , nie zdążylibyście podać Nico sztandaru na czas , bo czerwonym też udało się zdobyć nasz sztandar , ale oni nie mieli w drużynie trzeźwo myślącej córki Posejdona  i jej szybko biegającego brata oraz potrafiącego się przemieszczać cieniem syna Hadesa.
- Nie zapominaj o sobie Ann przecież to ty wszystko wymyśliłaś!
- Margot , może ja wszystko wymyśliłam ale podczas bitwy liczy się też spokój, opanowanie i zdolność jasnego myślenia , szybkiego działania , daru przekonywania innych , dowodzenia , umiejętność myślenia o dobru ogółu to wszystko to powinna mieć każda jednostka w grupie bo gdyby nagle trzeba było coś zmienić ta jednostka powinna umieć zadziałać i wpłynąć na działania i moralność reszty drużyny. Aby grupa była zwarta i gotowa do działania. I ty te wszystkie cechy posiadasz , ja i Chejron obserwowaliśmy cię z boku , jakby co? Ale ty poradziłaś sobie śpiewająco.
- Ale Annabeth , ja tylko chciałam dać Percy'emu szansę ucieczki i odwrócić uwagę Clarisse nic więcej!
- I to właśnie pozwoliło nam wygrać. Ty podejmując walkę z córką Aresa , pozwoliłaś Percy'emu do biec na czas do Nico , zwróciłaś uwagę pozostałych na siebie głośnym pojedynkiem , wszyscy popędzili sprawdzić co się dzieje i nikt nie zwrócił uwagi najpierw na Percy'ego a potem na Nico. Jak czerwoni zauważyli że muszą ruszać już było za późno. Jedyne co mogło się lepiej skończyć to własnie twój pojedynek  z Clarisse.
- No i ! Mogło się skończyć o wiele gorzej!
- Nie przejmujesz się tym co ci się stało?
- Oczywiście że się przejmuje ale przecież , nie jest ze mną tak źle , żebym musiała do końca życia być kaleką , puki mi to nie grozi nie będę się nad sobą użalać.
- Takiej optymistki jeszcze nie mieliśmy w obozie , no może poza Silenią.
- Ach tak czyli w tym obozie są tylko pesymiści i realiści co?
- Humor , nigdy cię nie opuszcza?
- Żebyś wiedziała , nie można ciągle chodzić nadąsanym lub pochmurnym , trzeba czasem się pośmiać , na przykład my na naszym pierwszym festiwalu filmowym , śmialiśmy się praktycznie co chwile!
- Tak , to prawda dawno się tak nie uśmiałam i pytałam Chejrona , pozwolił nam na kolejne spotkanie i powiedział że takie zabawy zbliżają.
- Tak to prawda. Haha
Śmiałyśmy się tak bardzo że aż obudziłyśmy Percy'ego:
- Ej, tu się próbuje spać!
- Ej , nie widziałeś kozy mej?
- Co?
- Co , pstro wstawaj leniu!- powiedziałam i zaczęłam go szturchać.
- Margot przestań! - nie ustępowałam a Ann chichotała pod nosem.
- Co przestać?
- Przestań mnie szturchać , chce jeszcze po pospać!
- Nie , nie pośpisz sobie puki , ja nie śpię!
- Proszę , bardzo proszę , daj mi spokój!
- Nie , mój mały , słodki , braciszku!
- Dobra , nie jestem mały , słodki tak i proszę przestań!
- Nie mój mały glonomóżdzku!
- Ej , ty też zaczynasz?
- Ale z czym ?
- Ty już dobrze wiesz z czym?
- Nie , nie wiem może odglonujesz mój mózg , co?
- Przestań się ze mnie nabijać!
- Ja się wcale nie nabijam tylko chce żebyś oczyścił mój mózg z glonów!?
- Haha , bardzo  śmieszne!
- Żebyś , wiedział że tak , Haha...
- Przestań!
- Ale co?
- Eh , ale ty jesteś upierdliwa!
- Wcale że nie!
- Własnie , że tak?
- Percy , wiesz że Ann tu jest wszystko słyszy i chichocze?!
- Co?!- zaskoczony , zarumienił się.
- Haha , Percy zakochał się Annabeth  , jakie to słodkie!- powiedziałam , uśmiechając się i robiąc słodkie oczka.
Nagle odezwała się Ann :
- Percy , przecież ona specjalnie Cię , denerwowała by zwrócić na siebie twoją uwagę!
- Ale po co?
- Percy twoja siostra odzyskała przytomność!- krzyknęła.
- Ah , Margot przepraszam zawsze tak mam jak ktoś mnie nagle obudzi.
- Percy nic się nie stało! - nie zwrócił uwagi na moją odpowiedź , tylko usiadł na łóżku  , mówiąc:
- Ann , mam prośbę mogłabyś wyjść?
- Tak.- odpowiedziała i wyszła.
- Margot zapamiętaj jedno , nigdy  nie karz mi cię zostawiać samej nawet jak jesteś w obozie , dotarło.
- Percy , czy ty się o mnie zamartwiasz ?
- Tak, moja mała , urocza , niegrzeczna i głupiutka siostrzyczko!- powiedział słodkim głosem.
- Braciszku , nie jestem zaraz taka mała mam pond 1,70 wzrostu  , urocza skoro tak uważasz , niegrzeczna może i zacznij się przyzwyczajać. Głupia też nie jestem!
- Wiem , wiem kochana!- mówił do mnie tak uroczym głosem , że zaczęła podejrzewać iż szykują się gorsze nowiny.
- Percy nie mdlij mi oczu , tylko mów co się dzieje? Czy jak byłam nieprzytomna to na spotkaniu rozmawialiście o przepowiedni , nie mów mi że idziesz na kolejną misje , a mnie zostawisz tu w obozie?
- Margot , ja...
- Co?!- powiedziałam  wściekłym głosem.
-  Ja, ja nie chciałem żebyś szła , bo nie chcę żeby coś ci się stało, rozumiesz , nie po to mam się tobą opiekować , żeby zaraz cię stracić , już raz prawie straciłem naszą mamę , podczas 2 misji myślałem że straciłem naszego przybranego brata i Annabeth. Na 3 misji dałem mantikorze uprowadzić Ann. , przeze mnie Nico stracił siostrę! Ja nie chcę znów i tym razem mieć na sumieniu kogoś mi bliskiego , nie chcę tak jak Nico płakać  po stracie bliskiej mi osoby. Ja chcę żebyś była bezpieczna , nie chce się narażać , jak pozostałych . Jesteś dla mnie zbyt ważna! Proszę zrozum! Kocham Cię siostrzyczko , ponad życie i oddałbym za Ciebie , swoje!- powiedział przez łzy , chwytając obiema rękami moją twarz. Popatrzył na mnie szklącymi się od łez , niebiesko-zielonymi oczami. Było mi go żal , rozumiałam chce się mną zaopiekować. Ale patrząc w te oczy , nie mogłam mu się sprzeciwić ale:
- Braciszku, wiem że Ci na mnie zależy , że chcesz mną się opiekować , że się o mnie martwisz ale zrozum nie możesz mnie trzymać tu , jak psa przy budzie. Zrozum też to , jak ja będę się czuć jeśli okaże się że tobie coś się stało lub nie żyjesz. Chcesz iść na misje ryzykować dla mnie , a pomyślałeś o tym , że mnie też na tobie zależy , też cię kocham i nie chcę cię stracić. Nie po to Cię zyskałam , żeby cię zaraz stracić.
Te słowa do powiedzenia były trudne dla mnie , a dla niego do zrozumienia. Chciałam by pojął fakt że nie tylko on chce dbać o mnie ale i ja o niego , bo jesteśmy rodzeństwem i do tego bliźniętami do cholery!
On puścił moją twarz i chciał wyjść , powstrzymam go łapiąc go za rękę. Mimo bólu dźwignęłam się i go do siebie przytuliłam. Percy objął mnie w pasie , przytulił głowę do mojego ramienia. Ja zaczęłam głaskać go po włosach, pocałowałam  go w czoło. Jedną ręką odchyliłam jego głowę i jeszcze raz spojrzałam  w jego oczy. Było widać w nich smutek , zatroskanie i zmartwienie. Nie chciałam kazać mu  zmienić zdanie , tylko żeby zrozumiał że ja też nie chcę go stracić:
- Percy, braciszku ja po prostu nie chcę Cię stracić!- I sama się rozpłakałam , przytulając się do niego mocniej , mimo nasilającego się bólu , powiedziałam  mu do ucha:
- Kocham Cię , braciszku i nie pozwolę by ktokolwiek , cię skrzywdził , rozumiesz!
Odchyliłam głowę , patrzył na mnie ale w jego oczach , nie było już smutku i zmartwienia , tylko zostało zatroskanie i pojawiła się ulga. Uśmiechnął się lekko i pochylił się do mnie i szepnął mi do ucha:
- Ja Ciebie też , kocham i też nigdy nie pozwolę skrzywdzić.
Ból stał się tak silny , że musiałam się położyć. Jak opadłam na łóżko , Percy dotknął mojego czoła , dalej się lekko uśmiechał teraz to mnie pocałował w czoło. Kiedy się podniósł , spytałam:
- A Chejron się zgodził ?
- Tak właściwie to nie do puki nie wyzdrowiejesz, ale chciał jeszcze posłać Clarisse. Jakby Ann się nie wtrąciła to ona by wyruszyła nawet i dziś. Annabeth przekonała go by się wstrzymał , aż ty wyzdrowiejesz , ponieważ  w przepowiedni chodzi o dziecko jednego z najstarszych bogów. Czyli o mnie , ciebie lub Nico tylko że Nico ma jeszcze do 16 dwa lata. Prędzej jedno z nas.
- Możliwe , że nie musi chodzić tylko o jedno z nas , może też chodzić o naszą 2 , bo jesteśmy bliźniętami. Wyrocznia mogła pominąć ten fakt , przecież do nie dawna nikt o mnie nie wiedział i nikt nie podejrzewał, że Posejdon będzie miał dwoje dzieci!
- To jest też prawda.
- A co z Clarisse?
- Ach , tak została ukarana , musi sprzątać stajnie pegazów i koni , za nas i zakaz brania udziału w bitwach o sztandar , wyścigach rydwanów do odwołania oraz ma zakaz zbliżania się do Ciebie na odległość mniejszą niż 10 metrów!
- Serio , zakaz zbliżania się? Dlaczego?
- Zrobiła ci krzywdę specjalnie! I na pewno oberwie tak solidnie ode mnie , że już nigdy nawet nie pomyśli o tym ,że zrobi ci cokolwiek!
- A co robimy z misją?
- A chrzanić reguły o 3 osobowych grupach pójdziemy w czworo a nawet w pięcioro.
- Ok, czyli?
- Ja , ty , Annabeth , Grover oraz Rachel.
- Aha , a kto to ta Rachel , a podobasz się jej?
- Rachel to ta rudowłosa dziewczyna z twojego snu , i nie wiem czy się jej podobam?!
- Eh, myślałam , że tak bo chyba kilka dziewczyn nie tylko od Afrodyty ma na ciebie chrapkę , braciszku!
- Ej, przestań!
- No , co gapią się na ciebie nie tylko na treningu , jak czasem na nie spojrzę to jakby pożerały Cie wzrokiem!
- Na prawdę?
- Coś taki zdziwiony?
- Bo nigdy dziewczyny się mną nie interesowały?
- Haha , bardzo zabawne , braciszku! Po pierwsze chłopak przystojny , zdarza się rzadko , po drugie masz już na kacie aż 3 udane misje i szykujesz się na 4!
- Ja , przystojny nie rozśmieszaj mnie siostrzyczko!
- Tak to prawda!
-  Wcale nie!
- Własnie , że tak! I  ja jestem Margot i jestem siostrą najbardziej niesamowitego faceta na świecie , Percy'ego Jacksona , syna boga mórz! Jeśli ktoś to zakwestionuje , to mimo mojej szramy na plecach , pokiereszuje mu kości!- wydarłam się tak głośno , że przechodzące obok okna córki Afrodyty , aż obejrzały się na nas. Percy się zarumienił i zasłonił mi usta ręką , żebym nie wykrzyczała czasem czegoś jeszcze. Córki bogini miłości , zatrzepotały zalotnie rzęsami , zrobiły słodkie oczka i posłały po buziaku do mojego brata. Potem sobie poszły. Kiedy Percy zdjął mi rękę z ust, powiedziałam:
- Aha, a jednak miałam rację, haha!
- Ej , wcale !
- Percy , przestań zaprzeczać , przecież jesteś jedynym facetem , oprócz Nico , który jest synem boga z wielkiej trójki i jako jedyny masz niebiesko-zielone oczy i czarne włosy .
- No i ?
- Eh , ale ty jesteś niemożliwy , nie będę ci dalej tego tłumaczyć! - Powiedziałam i w tym samym momencie do pokoju wszedł Nico:
- Hej! Jak się czujesz?
- Ja , lepiej choć plecy dają się we znaki.
Percy spojrzał na mnie , posłałam mu spojrzenie po , którym powinien wyjść i tak się stało, mój brat zostawił mnie sam na sam z synem Hadesa.
- To dobrze , że się lepiej czujesz!
- Słuchaj mam pytanie.- postanowiłam że go zapytam o nasz ostatni pocałunek.
- No , słucham.-odpowiedział siadając obok mnie na łóżku.
- Więc , tak pamiętasz jak na pomoście?- gdy to powiedziałam , zarumienił się , chciał uciec ale nie pozwoliłam mu na to , złapałam go za rękę. Znów usiadł obok mnie i spytał:
- Czemu o to pytasz?
- Chce wiedzieć , za co to?
- Ja , ja ...
- Spokojnie , przecież cię nie ugryzę.
- Dobra, podobasz mi się , ok.- powiedział przygryzając wargę. Wyglądał , przy tym tak niewinnie , jak zagubiony kociak.
- Ja , ci się podobam , ale w tym obozie są od mnie ładniejsze!
- Ale ,z nich wszystkich ty podobasz mi się najbardziej.
Nie odpowiedziałam , a on przybliżył się do mnie i powiedział:
- Możesz zamknąć oczy? - i znów nie odpowiedziałam i wykonałam polecenie. Choć go nie widziałam , czułam że jest blisko bo czułam na twarzy jego oddech. Potem poczułam przyjemne ciepło na swoich ustach. Nico mnie pocałował , znowu. Nie odsunęłam się , chciałam czuć to przyjemne ciepło jak najdłużej. Była to najcudowniejsza chwila w moim życiu , chciałam by trwała wiecznie , ale jak na złość do pokoju musiała wejść Clarisse.


Mam nadzieje , że się spodoba! 
Margot  





niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 3 Zemsta Córki Aresa

Wczorajszy sen był straszny , na samą myśl o nim po plecach przebiegły mi ciarki. Było chyba ledwie po 8.00 rano kiedy się obudziłam , od tego snu byłam cała mokra od potu , a w głowie dalej szumiały mi słowa kolejnej przepowiedni. Percy opowiadał mi już o poprzednich , które zdążyły się już spełnić , opowiadał mi też o swoich misjach . Podziwiam mojego brata , jest taki odważny i stawia dobro innych ponad własne. Też bym tak chciała. Mnie wszyscy gratulowali wygranego pojedynku z Clarisse , a mojemu bratu trzech udanych misji. Zawsze miałam pod górkę w życiu ale teraz będę siostrą najsławniejszego herosa tej ery , Percy'ego Jacksona. Będę resztę życia siedzieć w obozie , bezczynnie kiedy mój brat będzie nadstawiał  karku dla całego świata , ja Margot zamiast iść i mu pomóc będę się dziecinne przekomarzać z córką Aresa. Zamiast wziąć się w garść. Może łatwiej będzie iść tam w świat stawiać opór złu , dać się zabić   i przysporzyć cierpienia bratu po mojej śmierci. Oba rozwiązania są beznadziejnie , z jednej strony będę żyć , nic nie wskóram w sprawie ocalenia świata, bo mój brat znów weźmie odpowiedzialność związaną z przepowiednią na siebie i drugie wezmę ciężar przepowiedni na siebie i zamiast pomóc Olimpowi zapewne znając mnie zniszczę go aż do fundamentów. Zawsze przyciągałam na siebie kłopoty a tu jest mowa o Olimpie i całym świecie. Jak do cholery mam wymyślić  rozwiązanie nie jestem przecież córką Ateny jak Annabeth. Własnie może Ann mi pomoże powiem jej co mi się przyśniło i może oświeci swoją mądrością mój zieleniały od glonów mózg. Ale został jeszcze jeden problem czy mówić o tym Percy'emu ?! Jest przecież moim bratem powinien wiedzieć , a może on miał podobny sen? Wstałam , odświeżyłam , ubrałam był jeszcze czas do śniadania , więc postanowiłam że pójdę na spacer , kiedy obudził się Percy:
- Hej siostrzyczko! Coś tak wcześnie wstała?
- Tak jakoś,  wstałam i idę teraz na spacer!
- Czekaj ubiorę się i pójdę z tobą , co?
- Dobra.
Gdy się zgodziłam wystrzelił z pod kołdry jak oparzony i pognał prosto do łazienki zabierając ze sobą ubrania. Po 20 minutach był gotowy. Wyszliśmy i ruszyliśmy  wzdłuż plaży. Postanowiłam , że teraz powiem mu o moim śnie , a potem razem pogadamy o nim z Ann . Zaczęłam:
-Percy słuchaj , muszę Ci o czymś powiedzieć!
- No, słucham.
- Więc tak wczoraj w nocy miałam sen był w nim ciemny tunel , rudowłosa dziewczyna , zrujnowany , palący się obóz  i  Empire Stays Billings u stóp którego toczyła się bitwa między półbogami a potworami i na końcu jakiś facet wypowiedział te słowa:
Dziecię bogów najstarszych, 
osiągnie lat szesnaście na przekór  
wszelkiej przeszkodzie,
Żywiły na przeciw władzy 
walczyć zaczną,
Mury Olimpu trząść się będą,
Półbóg przez los wyznaczony , 
przez nikogo nieposkromiony,
Jego ręką Olimp będzie obalony
lub
Do pełni władzy przywrócony.
Jak skończyłam , Percy popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i pociągnął mnie za rękę zmuszając do biegu, mówiąc:
- Choć szybko, musimy powiedzieć o tym Chejronowi. 
Biegliśmy wzdłuż plaży , potem między domkami , kiedy dotarliśmy , wpadliśmy do Wielkiego Domu jak burza. Chejron przestraszony , spytał:
- Co się stało?
- Zatem Chejronie  , Margot miła wczoraj proroczy sen. - powiedział zdyszany Percy.
- Margot opowiedz mi o tym śnie?
Powtórzyłam Chejronowi to samo co powiedziałam bratu. Nagle centaur przemówił:
- Margot , te słowa to słowa kolejnej przepowiedni i niepokoją mnie też te obrazy , które widziałaś w tym śnie.
- Chejronie, ta rudowłosa dziewczyna to pewnie Rachel , ta śmiertelniczka co potrafi widzieć przez mgłę.
Mam do niej numer jak coś?- wtrącił się Percy.
- Dobrze , ale po kolacji zrobimy zebranie i zdecydujemy co dalej robić, a teraz idźcie.  
Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę pawilonu bo z jakieś 5 minut miało zacząć się śniadanie.
Weszliśmy do pawilonu , napełniliśmy talerze i usieliśmy przy stoliku Posejdona , jedliśmy w milczeniu. W tym czasie zaczęła schodzić reszta obozowiczów. Jak skończyliśmy jeść , poszliśmy pojeździć konno i przy okazji poćwiczyć szermierkę. Ja siedziałam na Mrocznej , a Percy na myszatym ogierze o imieniu Eragon . Pojedynkowaliśmy się tak przez ponad 3 godziny z 15 minutowymi przerwami. Po wszystkim rozsiodłaliśmy konie i wyszczotkowaliśmy. Kiedy wracaliśmy , oczywiście musieliśmy spotkać Clarisse:
- Siema , Jackson i jego siostro! - powiedziała córka Aresa z szyderczym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Clarisse i tak w ogóle ja mam imię!
- Ach tak , jak to szło Markot, Marśrot , Mar... - nie skończyła.
- Margot , tak trudno zapamiętać może ja też nagle zapomnę twoje imię. Czekaj , możesz mi przypomnieć jak się nazywasz? Albo zaraz , ty jesteś Clara, Clarisa , Carla , czy może ...- miałam kończyć , gdy : 
- Zamknij się Jackson , albo przerobię Cię na naleśnik , zanim jeszcze rozpocznie się bitwa o sztandar. - odpowiedziała wściekła Clarisse.
- Jak sobie , życzysz no to dawaj.- powiedziałam 
Clarisse rzuciła się na mnie ale udało mi się w odpowiednim momencie odsunąć i podstawiłam jej nogę ( tak wiem jestem okrutna , uwaga , uwaga nadjeżdża wredna córka Posejdona haha). Córka Aresa z impetem przywaliła głową o ziemię. Gdy się podniosła spojrzała na mnie z jeszcze większą wściekłością i powiedziała:
- Teraz to na pewno oberwiesz tak solidnie że będziesz mnie błagać na kolanach o litość i wybaczenie.
- Ani mi się śni ciebie błagać o wybaczenie , o litość może ciut szybciej ale wybaczenie możesz pomarzyć.- powiedziałam stanowczym głosem uśmiechając  się do mniej szyderczo.
- Jesteś tego pewna Jackson , zmieszam Cię dziś z błotem i radziłam bym Ci zmienić zdanie , albo ...
- Albo co po ćwiartujesz mnie na kawałki i rzucisz na pożarcie piekielnym ogarom?
- Żebyś wiedziała , że tak zrobię!
- Aha chyba prędzej umrę ze starości niż ty cokolwiek mi robisz , bo gdyby to była prawda dawno byłabym martwa , chyba że jesteś za słaba!!!
-Coś ty powiedziała ja za słaba. Ja jestem córką Aresa! Boga wojny , jednego z najokrutniejszych.
- Tak , tak doprawdy jakoś nie wierze , może twój ojciec budzi we mnie grozę , ale ty wcale. Ale jak już jesteśmy przy temacie twojego taty , to mój brat wyzwał go na pojedynek i wygrał albo twój tato...- nie skończyłam bo Clarisse się wtrąciła:
- Jak śmiesz obrażać imię mojego ojca , wcale się nie poddał tylko uznał że nie będzie walczył z takim chuderlakiem jak twój brat.
- Ach tak , skoro tak bronisz swego ojca to pewnie się poddał , bo gdyby to nie była prawda , nie musiałabyś Go tłumaczyć! Po drugie nie chciałam tego mówić chciałam powiedzieć , że Ares przełożył ciąg dalszy walki na później. To ty powiedziałaś o tym że Ares się poddał.
- Wcale nie !!!
- Własnie, że tak i jeszcze jedno , jak jeszcze raz nazwiesz mojego brata  chuderlakiem to Ciebie będą pożerać piekielne ogary.- powiedziałam wbijając w nią moje wściekłe spojrzenie.
- Twój brat to nie tylko chuderlak ale i łajza i  maminsynek oraz pan synalek Posejdona co podaje mu się wszystko na srebrnej tacy , a ty jesteś jego  łajzowtą  siostrzyczką.
Myślałam że zaraz na serio ja pokroje na kawałki i rzucę piekielnym ogarom na obiad ale przypomniałam sobie co mówił tata żebym nie dała jej się sprowokować. I tak robiłam:
- Słuchaj Clarisse mów sobie co chcesz ja mam to gdzieś co ty o mnie lub Percy'm uważasz bo twoje zdanie dla mnie jest nic nie warte i nie obchodzi mnie co z tym zrobisz? Ja się tym przejmować nie będę! A jeśli chodzi o moje porachunki z tobą nie będę i wyrównywać, nie będę zniżać się do twojego poziomu , bo dla mnie osoba załatwiająca wszystko przemocą tak na prawdę jest nikim i jest słaba bo nie potrafi oprzeć się bluźnierstwom innych , nie reagując na nie. Jak się chcesz do tych ludzi zaliczać proszę bardzo, rób jak chcesz to twoje życie , ja do niego wtrącać się nie będę. Może masz trochę oleju w głowie i coś z tym zrobisz, bo jak na moje oko nie wyglądasz na głupią tylko zaplątaną w swoje własne sidła. I jeszcze jedno ja nic nie mam do Ciebie , twojego rodzeństwa ani tym bardziej ojca.
Jak skończyłam Clarisse chciała mnie uderzyć pięścią w twarz ale się powstrzymała i nic nie mówiąc poszła sobie. Percy stał cały czas i nic się nie odzywał tylko patrzył na mnie ja na nienormalną. Nagle powiedział:
- Margot to było niesamowite , ja bym w życiu nie umiał się tak nie dać jej sprowokować i tym bardziej coś takiego jej powiedzieć , bo na pewno walnęła by mnie bez wahania. 
- To , to nic takiego w szkole omijałam wszystkich szerokim łukiem , ale jak już się wtrącałam to nie wiem czemu większość sporów udawało bezboleśnie rozstrzygać.
- Twoja umiejętność stanowczego przedstawiania swojego zdania i łagodzenia sporów może się przydać.
Po tych słowach od razu zrobiło mi się miło, Percy na prawdę uważał że mogę się na coś przydać.
Dochodziła pora lunchu , a po nim miała obyć się rozgrywka bitwy o sztandar. Miałam nadzieje że Clarisse wzięła sobie do serca to co jej powiedziałam ale podczas bitwy mogła bezkarnie mi dołożyć , a wszyscy pomyśleli by że to niefortunny wypadek podczas bitwy , że każdemu mogło się zdarzyć ale gorsza opcja to ta , że wyjdzie na jaw że Clarisse podczas pojedynku dawała mi fory, albo że wygrałam bo miałam zwykłego fuksa. Ja mam zamiar udowodnić że jestem coś warta i że nie wygrałam bo mi się poszczęściło. Podobnie było po pierwszej misji Percy'ego wszyscy uważali że to był zwykły fart. Ja tak nie uważam i nie uważam że ja też wygrałam bo miałam szczęście. A jeśli ktoś ma z tym problem będzie za chwilę pił morską wodę.Po lunchu razem z Percy'm poszliśmy ubrać zbroje i zabrać tarczę. Po drodze na miejsce zbiórki drużyny niebieskiej , spotkaliśmy Charliego , Silenie , Annabeth oraz Nico. Ann wydzieliła między nas zadania. Część jej rodzeństwa i parę osób od Hefajstosa miło pilnować naszego sztandaru. Reszta razem z domkiem Afrodyty ma odpierać atak przeciwnika. Ja , Ann, Percy, Nico , Silenia i Charlie to ekipa mająca za zadanie odebrać czerwonym sztandar. Silenia i Charlie będą odwracać uwagę wartowników , Nico będzie czekał w połowie terytorium wroga na sztandar , a potem za pomocą cienia przeniesie się razem z nim na terytorium niebieskich. Ann za pomocą swojej czapki niewidki zakradnie się i zabierze sztandar. Percy i ja to tak zwany konwój transportujący naszą zdobycz jak najszybciej do czekającego Nico.
Kiedy zabrzmiał dźwięk konchy , zaczęliśmy wcielać nasz plan w życie . Nasz szóstaka ruszyła na teren wroga w ukryciu po drodze zostawiliśmy Nico w ustalonym miejscu. Gdy byliśmy zaledwie 15 metrów od wartowników i czerwonego sztandaru , Silenia i Charlie ruszyli do ataku dwoje dzieciaków od Aresa bez wahania ruszyła w ich stronę. Annabeth dla pewności założyła czapkę i zniknęła. Po chwili to samo stało się z sztandarem. Kiedy Ann dotarła do nas , oddała nam sztandar i poszła pomóc reszcie. Ja i Percy ruszyliśmy  w stronę Nico. Biegliśmy bardzo szybko , nagle z krzaków wyskoczyła Clarisse z dwójką rodzeństwa. Zaatakowali nas mnie udało się  ogłuszyć jednego napastnika , a Percy'emu drugiego i zawołałam: 
-Percy biegnij z sztandarem ja się nią zajmę. NO, NA CO CZEKASZ!
Posłuchał i pognał przed siebie. Gdy córka Aresa przemówiła:
-Ach zajmiesz się mną , ale to zabawne, hahahahahha.
- Za chwilę ten uśmiech zejdzie Ci z twarzy Clarisse.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Zaatakowała , wymieniałyśmy ciosy , żadna za nas nie miała zamiaru odpuścić. Nagle zabrzmiał dźwięk konchy kończący bitwę. Ale Clarisse to nie ruszało , dalej na mnie napierała. Z czasem obie zaczęłyśmy słabnąć. Musiałam coś wymyślić , może udało by mi się ją ściągnąć nad strumień. Skupiłam się , żeby namierzyć źródło wody. Jak mi się to udało pobiegłam w tamtą stronę , córka Aresa ruszyła za mną bez namysłu , jakby nie domyślała się co zamierzam zrobić. Po przebiegnięciu 10 m zatrzymała się obok zakręcającego strumienia, i bez wahania wskoczyłam do wody. Poczułam nagły przypływ siły i znów się skupiłam. Woda zaczęła wirować wokół mnie , uniosłam ręce do góry , a obok nich unosiły się dwie wodę
Mój rysunek MARGOT
(takie moje wyobrażenie)
macki . Córka Aresa stała przede mną , a wokół  nas zaczęli zbierać się pozostali , pojawił się nawet Chejron. Clarisse zaatakowała , a ja wykonałam jeden ruch rękami i macki ruszyły w stronę napastniczki. Oberwała z taką siłą że poleciała z 3-4 metry w tył. Nie zamierzała odpuścić , poniosła się i skierowała swoją elektryczną włócznię we mnie i wystrzelił w moja stronę piorun. Uderzył w tarczę , tak mocno, że aż to ja poleciałam w tył . Ale co było dziwne nie uderzyłam plecami w ziemię ale zrobiłam salto w tył i wylądowałam na równych nogach. Co zdziwiło nie tylko mnie ale i wszystkich pozostałych , a najbardziej córkę Aresa. Zaatakowała ponownie swoimi piorunami , a ja ich unikałam tak szybko że Clarisse nie mogła nadążyć z kolejnymi atakami. Teraz nadeszła pora na mój ruch , ruszyłam prosto na nią , prześlizgnęłam po tafli wody strumienia i jak córka Aresa znalazła się w zasięgu mojego miecza , zamachnęłam się , ale ona sparowała cios.  Clarisse nie odpuszczała , chyba źle wymierzyłam unik , bo ona zdołała drasnąć mój policzek. Na chwilę straciłam , przewagę i miałam ranę nie tylko na policzku , ale i na ramieniu , udzie oraz ostatnia , przechodziła mi na skos po klatce piersiowej. Zaczęłam się bać , słowa córki Aresa zaczęły się sprawdzać , że będę ją na kolanach błagać o wybaczenie i litość. Właśnie z bólu klęczałam przed nią , miałam się odezwać , gdy w mojej głowie znów odezwał się Posejdon:
- Masz w sobie siłę , nie daj jej wygrać. Ona tylko na to czeka, przechytrz ją!
Tak zrobiłam , na klęczkach zamachnęłam się mieczem i podcięłam jej nogi upadła. Ja wstałam , stałam nad nią z mieczem w jej stronę skierowanym. Schowałam miecz , podałam jej rękę by pomóc jej wstać , odtrąciła ją. Odsunęłam rękę , obróciłam się i jak odchodziłam , poczułam ból w plecach , potem tępy ból głowy i urwał mi się film . Ostatnie co widziałam to jak przez mgłę podbiega do mnie Chejron  i Percy krzycząc:
- Margot, Margot...